wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 3

Rozdział 3
Trzy tygodnie później….
    Właśnie mija moja kolejna nie przespana noc. Siedzę na parapecie i myślę… Ostatnimi czasy nie robię nic innego tylko myślę nad tym ja bardzo jestem naiwna i kto jeszcze mnie skrzywdzi. Ciągle nie mogę uwierzyć, że moja jak mi się wydawało najlepsza przyjaciółka tak mnie zraniła. Była dla mnie jak siostra sądziłam, że działa to w dwie strony, jednak bardzo się pomyliłam. Kiedy byłam w Warszawie po chrzcie Oliwki postanowiłam ją odwiedzić, gdyż nie odzywała się do mnie przez dłuższy czas. Niestety nawet nie wiedziałam jak bardzo pożałuję tego spotkania. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego że Olka przez cały ten czas miała romans z Tomkiem, to z nią zdradzał mnie przez cały nasz związek. Ola prosto w oczy mi powiedziała, że przyjaźniła się ze mną tylko dlatego, aby mieć dostęp do Tomka i że mieli ze mnie niezły ubaw, kiedy niczego się nie domyślałam. Nigdy nie myślałam, że od przyjaciółki usłyszę tak przykre słowa, a padło ich nie mało podczas tego spotkania. Po prostu oboje pokazali swoje prawdziwe oblicze. Ufałam i obydwojgu, a oni po prostu sobie ze mnie zakpili. Teraz już wiem, czemu cały czas namawiała mnie do zerwania z Tomkiem. Cholernie zabolało mnie to co tam usłyszałam i  zobaczyłam, a do tego nie mam komu się wygadać, jedyną osobą której teraz ufam to Agata, ale ona jest w Dortmundzie. Nie wiem co jest ze mną nie tak, że ciągle na swojej drodze spotykam fałszywych ludzi. Wszystko straciło dla mnie sens, nic mi się nie chcę, a do tego zamknęłam się w sobie. Całymi dniami siedzę sama, albo idę pojeździć konno obecnie tylko to daje mi możliwość zapomnienia o tym jak bardzo obydwoje mnie zranili. Spojrzałam na zegarek wybiła godzina 6.00
- Kolejny beznadziejny dzień - powiedziałam sama do siebie i udałam się do łazienki wziąć prysznic i przebrać się. Skoro i tak już nie usnę to postanowiłam pójść pojeździć. Wszyscy śmieją się ze mnie, że w poprzednim wcieleniu musiałam być koniem, bo w siodle spędzałam i spędzam każdą wolną chwile, ale nic nie poradzę na to, że po prostu kocham te zwierzęta. Moje zamiłowanie do koni odziedziczyłam chyba po dziadku, który mieszka blisko nas i ma własną stadninę, więc można powiedzieć, że wychowałam się razem z końmi. Zawsze lubiłam zajmować się nimi z nim, to on nauczył mnie jeździć i pokazał jak opiekować się końmi. Myślałam nawet nad tym aby pójść na weterynarię, ale że stadninę mam prawie przez płot, postanowiłam swoja przyszłość związać ze sportem, który jest dla moją drugą miłością. Nawet nie wiedziałam, że tyle czasu zajął mi poranny prysznic, bo ponad pół godziny. Ubrałam się i zeszłam na dół z nadzieja, że rodzice jeszcze śpią. Niestety pomyliłam się, bo rodzice już wstali i szykowali się do pracy, a ja nie miałam ochoty na kazania.
- Cześć Kochanie - powiedziałam mama kiedy byłam w holu
- Cześć Mamo - odpowiedziałam i chciałam wyjść z domu jednak mnie zatrzymali
- A gdzie ty się wybierasz?- tym razem zapytał tata
- Idę pojeździć - odpowiedziałam szybko
- Paula, czy ty nie przesadzasz? Całe dnie jeździsz… - zaczęłam mama, ale jej przerwałam
- Mamo, robię to co kocham i to co daje mi choć odrobinę szczęścia
- To chociaż zjedz śniadanie
- Zjem jak wrócę, teraz nie jestem głodna
- Jak wrócisz? Czyli wieczorem? Znowu cały dzień będziesz bez jedzenia
- ale mamo…. - próbowałam jej przerwać
- nie ma żadnego ale… siadaj i jedz - nie miałam innego wyjścia jak usiąść do stołu. Starałam się stwarzać pozory tego, że jem. Ja rozumiem, że oni się o mnie martwią, ale ja po prostu nie mam ochoty jeść
- Rozchorujesz się jak nic nie będziesz jadła. I nie próbuj mi wmówić, że jesz jak my jesteśmy w pracy, bo babcia mi wszystko powiedziała - uprzedziła mnie zanim zdążyłam coś powiedzieć - Jesteś strasznie blada i przemęczona. Nie wiem co się stało w Warszawie, ale odkąd wróciłaś bardzo się zmieniłaś. Martwimy się o ciebie i pamiętaj, że możesz nam wszystko powiedzieć - przytuliła mnie, a ja po prostu się rozpłakałam. Nie chciałam mówić im co się stało, wolałam dusić to w sobie
- Mamo naprawdę wszystko jest w porządku - próbowałam wymusić uśmiech
- Dlatego płaczesz? Nie będę cię zmuszała do tego, abyś mi powiedziała, ale proszę cię dbaj o siebie i o swoje zdrowie. Nikt nie jest wart, tego aby przez niego tak się zadręczać - kontynuowała z troską - A może Ola by cie odwiedziła? Przecież się przyjaźnicie
- Nie mamo Ola mnie nie odwiedzi, bo już nie jesteśmy przyjaciółkami - odpowiedziałam wstając od stołu - przepraszam, ale ja już pójdę - jak oznajmiłam tak zrobiłam. Znowu wróciło to, że jestem tu sama nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać o wszystkim. Wiem, że są rodzice, ale to nie to samo co przyjaciółka lub siostra, a do tego nie chcę obarczać ich moimi problemami. Może i czuje się ostatnio trochę słabo, ale to tylko zmęczenie nic mi nie będzie, a to że czasem zakręci mi się w głowie to jeszcze nie koniec świata. Szybko dotarłam do stajni, było otwarte, więc nie szukałam dziadka tylko zaczęłam przygotowywać Aleksa. Kiedy na placu próbowałam wsiąść na konia znowu zakręciło mi się w głowie co utrudniło mi znalezienie się w siodle, zdziwiło mnie to bo nigdy nie miałam z tym problemu. Chwile odpoczęłam i ponowiłam próbę, kiedy zamachnęłam się aby okraczyć konia po raz kolejny zawirował mi świat, usłyszałam za sobą tylko krzyk dziadka i więcej już nic nie pamiętam…..

Jakiś czas później w szpitalu
- Boże wiedziałam, że coś jej się stanie - matka dziewczyny chodziła po korytarzu
- Justynko usiądź, proszę cię - do kobiety zwrócił się mąż - zaraz przyjdzie lekarz i wszystko nam powie, nie ma co się na zapas martwić - starał się uspokoić żonę
- To moja wina, za mało czasu jej poświęcałam…. - kobiecie przerwał lekarz, który wyszedł z sali
- Państwo Kalinowscy? - zapytał
- Tak - odpowiedzieli równo - co z naszą córką - zapytała matka
- Nie będę państwa okłamywał. Ten upadek został spowodowany bardzo dużym osłabieniem organizmu. Państwa córka ma anemię i jest odwodniona, nie wiem jaki jest powód takiego stanu, ale dobrze że trafiła do nas teraz, bo później mogłoby się to gorzej skończyć. Musi zostać u nas kilka dni
- Możemy do niej wejść? - zapytał ojciec
- Tak, ale teraz córka śpi - odpowiedział i po chwili dodał - proszę dbać o córkę - powiedział i odszedł. Małżeństwo weszło do sali w której leżała Paulina. Tak jak lekarz powiedział zastali ja śpiącą. Kobieta usiadła na łóżku i gładziła córkę po bladej twarzy cały czas płacząc, a mężczyzna wykonał telefon do domu, aby uspokoić pozostałych
- Wszystko będzie dobrze - przytulił żonę i utkwił wzrok w śpiącej córce
- Nie jestem pewna, ale to wszystko chyba przez Olę. Paula nie chciała powiedzieć, ale jak rozmawiałam z Agatką to wspomniała o tym, że Paulina opowiadała jej, że się pokłóciły, ale więcej tak jak my nie mogła z niej wydobyć. Czemu ona nie chce nam nic powiedzieć i co oni jej zrobili, że moja córeczka teraz leży w szpitalu? - zapytał kobieta wtulając się bardziej w męża. Kiedy emocje opadły Justyna postanowiła zadzwonić do Agaty, gdyż umówiły się, że jeżeli coś będzie nie tak to da jej znać
- Idę zadzwonić do Agatki - zwróciła się do męża i wyszła z sali

Oczami Agaty
Właśnie uśpiłam Oliwkę i miałam iść robić obiad kiedy zadzwonił mój telefon. Byłam pewna, że to Kuba, bo maił już kończyć trening, więc odebrałam nie patrząc na wyświetlacz
- Cześć Kochanie - powiedziałam pewna, że rozmawiam z mężem, jakie było moje zdziwienie kiedy usłyszałam ciocie Justynę
- Dzień dobry Agatko. Z tej strony ciocia Justyna, mam nadzieję, że nie przeszkadzam - nie wiem czemu, ale kiedy tylko usłyszałam jej głos to wiedziałam, że coś się stało
- Dzień dobry, oczywiście, że ciocia nie przeszkadza. Co u was słychać? - zapytałam z nadzieja, iż wszystko będzie dobrze
- Umówiłyśmy się, że będę dzwoniła jeśli z Paula będzie coś nie tak, więc dzwonię ci powiedzieć, że Paulinka jest w szpitalu - byłam tak zaskoczona, a zarazem przerażona, że aż usiadłam na kanapie
- Ale jak to? Co się stało? - zapytałam, myśląc, że się przesłyszałam, jednak niestety dobrze usłyszałam. Ciocia opowiedziała mi wszystko i rozpłakała się,
- Agatko, ja nie wiem co robić, nie wiem co się dzieje. Ona nie chce mi nic powiedzieć, boję się, że ktoś jej coś zrobiła. To nie jest nasza dawna Paulinka - oznajmiła ciocia
- Ciociu spokojnie, ja postaram się jak najszybciej przylecieć do Was i razem jej pomożemy
- Dziękuję ci, jesteś kochana
- Nie ma za co, przecież Paula jest dla mnie jak siostra i pomogę jej choćby tego nie chciała
- Muszę kończyć, bo właśnie się obudziła. Do usłyszenie
- Do zobaczenia - powiedziałam i rozłączyłam się. Nie mogłam nadal uwierzyć w to co tam się dzieje. Już na chrzcinach Paulina zachowywała się inaczej niż zawsze, myślałam, że to przez rozstanie z Tomkiem, ale z tego co mówi ciocia i babcia to ona całkowicie zamknęła się w sobie po powrocie z Warszawy. Wiem, że pokłóciła się z Olką, ale nie wiem o co im poszło. Co musiało się stać, że aż tak Paula się zmieniała? Nie wiem, ale jedno jest pewne, że muszę pomóc mojej siostrzyce. Moje rozmyślania przerwał Kuba wracający z treningu
- Cześć Kochanie - powiedział i ucałował mnie w policzek
- Cześć - odpowiedziałam blado
- Co się stało? Czemu jesteś taka nie obecna? - usiadł koło mnie z wziął za ręce
- Paulina jest w szpitalu - powiedziałam po chwili i spojrzałam mu w oczy
- Boże…. Co jej się stało? - dopytywał się z przejęciem. Opowiedziałam mu wszystko co wiedziałam, był w lekkim szoku
- Widziałem, że coś jest nie tak, ale zlekceważyłem to…. - zaczął krążyć po salonie
- Kuba ja muszę jej pomóc - powiedziałam podchodząc do niego
- Kochanie masz racje musimy jej pomóc, dlatego lecimy do Polski - oznajmił przytulając mnie
- Nie, ty nie możesz, bo masz treningi, ja z Oliwką polecę - próbowałam wybić mu to z głowy, choć wiedziałam, że nie będzie to takie proste, bo Kuba jest bardzo zżyty z Pauliną
- Nawet nie ma takiej opcji, dobrze wiesz, że Paulinę traktuję jak siostrę, a rodzina jest dla mnie najważniejsza, więc idę zabukować bilety i zadzwonić do Kloppa -chciał odchodzić lecz przytrzymałam go za rękę
- Kocham cię i dziękuję - powiedziałam i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek
- Ja ciebie też i nie martw się wyciągniemy ją z tego, choćby siłą - oddał pocałunek i poszedł zadzwonić, a ja udałam się do Oliwki, aby spakować kilka rzeczy….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz